poniedziałek, 7 marca 2016

Rozdział 2 Co by się działo to nie ja...(07.03.2016r)

                                                                  ***




Kasia, Marcin i Tomek znajdowali sie właśnie w kuchni. Kasia chciała już iśc w końcu musiała zdążyc na autobus. Ale jednak nie spierzyło jej się od tego całego Marcina. Spoglodała na niego czekając aż Tomek sobie pójdzie.

-no, popatrz skreloza * powiedział Tomek, wchodząc chwile poźniej do kuchni i trzymając w ręce pasek od spodni. * Kasiu, bardzo serdecznie dziękuję Ci za te wszystkie dobroci * powiedział odwracając sie do smakołyków Pani Basi. * Tyle musiałaś sie nadzwigac. Wielkie dzieki * Kasia machła tylką ręką.

-nie było tak źle * powiedziała zakładając bluzę i torebkę.

-No to juz może lec bo się spieszysz a ja  odprowadzę Panią na przystanek * powiedzial Marcin usmiechając sie do młodej dziewczyny.

-Tak.>? * zapytał Tomek  znając dokładnie Marcina. * A ja slyszałem że masz bardzo dużo pracy. Więc zostaniesz, i bedziesz pracowac. A ja podrzucę Kasię na autobus * powiedział spoglodając na drobniutka brunetkę.

-Fajnie * powiedziała Kasia odchodząc jak najdalej od przystojnego młodzienca * czesc

-Do zobaczenia Piekna * powiedział Marcin, wiedząc że prędko sie jeszcze z nią spotka. Tomek zrobił wymowną minę do swojego bratanka. A kasia usmiechneła sie korzystajac z okazji że stała tyłem do chłopaków.

-Chciałem byc miły, dla rodziny * Marcin  zaczął sie tłumaczyc.



                                                                             ***


 Kasia dojechała już do grabiny i zastanawiała się nad tym dziwnym ale dosyc przystojnym chłopaku. Minelo ją stado kolarzy tak to można nazwac bo żaden nie zwracał szczególnej uwagi na dziewczynę. Kasia natomiast miała teraz lekki mętlik w głowie. A co jeśli Marek ma rację że jeśli nic nie czuję do Roberta?. Czy mam poważny problem?, czy mogę się w nim zakochac po pewnym czasie czy jest to coś możliwe?. Wtedy ktoś na nią zatrąbił. Spojrzała sie w lewo i ujarzała tego przystojniaka w domu Tomka. Serce, nie mal chciało jej wyskoczyc na wierzch i powiedziec ,,chłopie co ty ze mną robisz..?'' jednak rozum był na tyle mądry żeby jej podpowiadac ,, nie nie rob czegoś co będziesz żałowac'' Więc kiedy powiedział :


-Dzień dobry.. * spojrzała na niego z zażenowanie. Po czym ruszyła przed siebie. * czy my sie przypadkiem nie znamy? * Marcin jednak próbował po pierwsze ona miała zioło, a po drugie chciał sie z nią zabawic. Właściwie to nią zabawic.

-Co ty tu robisz.>? * zapytała w końcu zerkajac na niego i jego czarny samochód.

-Mówiłem że sie szybko zobaczymy, a ja zawsze dotrzymuję słowa  * powiedział jadąc powoli. usmiechnał sie zerkajac na nią.

-Czego chcesz.>? * próbowała ponownie, przeciez to filrciarz niczego od Ciebie nie chce.

-Tylko porozmawiac a potem spadam

-No to słucham! * powiedziała troszkę juz zażenowana.

-Ale może wsiądziesz do auta bo zaraz deszcz będzie padał.>?, tak to spokojnie porozmawiamy?* dziewczyna prychła smiejąc się sama do siebie ,, wsiądziesz do auta jakie to staromodne.

-Deszcz będzie padał tak?, wiesz nie mam czasu na głupoty. Czesc * powiedziała poprawiając sobie okulary i ruszajac szybszym krokiem do domu Pani Basi. Jednak po dugim trudzeniu jej Marcinowi udało sie Kasia wsiadła do jego smaochodu. Spojrzeli na siebie.
Ona czekając aż jej wytłumaczy czego chce, on myślac o czym może zagadac z ofiara. * Skonczmy ten cyrk , co masz mi tak bardzo ważnego do powiedzenia..?



-Przedewszystkim zrelaksuj się * powiedzial przybliżając sie do niej bardziej.Kiwneła głową lekko rozbawiona jego mowa. * Nie bądz taka spięta bo przecież nic złego sie nie dzieję. * Przybliżył sie do niej bardziej *
Jest miło bardzo * powiedział uśmiechając sie do niej * Moge? * zapytał wyrzucając jej torebkę na tylnie siedzenia. Ona nie wiedziała nadal co ma o tym myślec. Przybliżył sie jeszcze bardziej i zlożył na jej ustach krotki ale wystarczająco dobry pocałunek. Spojrzała na niego w chwili kiedy poczuła że odrywa od niej swojej slodkie i dobre usta. Była za razem zszokowana ale i zaintrygowana zachowaniem tego chłopaka. * Mhy.. To wlaśnie chciałem Ci powiedziec * powiedizal oddalając sie od niej i uśmiechajac szeroko. Dobrze calowała tak krotki pocałunek zrobił na nim wrażenie. * Od pierwszej chwili jak tylko Ciebie zobaczyłem. Z tą wielką torba bigosu i gołąbków * powiedział uśmiechając sie do niej coraz bardziej czarująco. * Chyba musze powtórzyc, bo wydaje mi sie że nie zrozumialaś * powiedział do niej uśmiechajac sie łobuzersko. Po czym przybliżył sie i powtórzył pocałunek
Tym razem pewniejsza i nie co zdecydowana Kasika odzajemniła pocałunek nie był już tak krotki jak wcześniejszy ale dawał takiego samego powera jak porzedni. Brunetka uśmiechneła się całując chłopaka. Czuła jak jej usta się świetnie dopełniają jak są do siebie podobne i jak długo sie ze sobą szukały. Po pocałunku jednak ani jedno z nich się nie odezwało, nie mieli sobie nic do powiedzenia Kasia wysiadła z samochodu i czekała aż Marcin wyjmię jej torebkę. Ciągle myśląc o tym pocałunku nie wiedziała że jej amant szuka zioła w jej torebce. * Strasznie Cię przepraszam, ale potworny ze mnie patałach. * ona spojrzała na niego po czym odwróciła wzrok, nie była jeszcze przyzwyczajona do czegoś takiego. * No dobra jest. Portfel. O jest proszę bardzo, chusteczki * zaczał wymieniac co ona dokladnie ma w torebce, troszkę ją to wkurzało. * I lusterko i co jeszcze....a * powiedzial odnajdując swoją zgube. * I to chyba wszystko nie? * powiedział podnosząc sie chodzjaac do kieszeni swoją rzecz i podajac jej torebkę. * Proszę bardzo, no to ja uciekam * powiedział otwierając drzwi swojego samochodu.

-jedziesz już.>? * w koncu sie odezwała i wypowiedziała te słowa. Z których była lekko wkurzona za pocałunek i lekko sszokowana że znika.

-obowiązki wzywają * powiedzial za kierownicy spoglodając na nią. * pa * powiedział a ona po raz kolejny prychła. * zadzwonię. !

-Tak, zwłasza że nie znasz mojego numeru  telefonu * powiedziała bardziej do siebie niż do niego.

-Zadzwonie, zadzownie maleńka * puścił swoją muzę rychnał dziko jego silnik zamochodu po czym ruszył mówiąc krótkie * Pa

-Pa * odpowiedziała Kasia odsuwając się od samochodu by mógł wyjechac. * Szerokiej drogi, Palancie..* powiedziała po czym zadzwonił jej tel. Zaczeła grzebac w swojej torebce aż w końcu znalazła. Zobaczyła na wyświetlaczu napis ROBERT  jednak nie odebrała wiedząc że nie ma mu nic do powiedzenia. Czy własnie poczuła że nie kocha jego. A kogoś innego czy podpadł jej marcin?. Który powiedział że zadzwoni po tych dwóch pocałunkach?. Czy sobie z niej żartował..?



                                                                              ***

Pani Basia jak zawsze latała zgrabnie z łyżką w garach. Kochała to. Kochała gotowac dla wielu ludzi. A jak wiemy zawsze w tym domu pojawiali sie nie spodziewani goście czyli dodatkowe osoby do dokarminia. Ale Pani Basia sie tym nie przejmowała. Wszystkich traktowała jak swoje dzieci bądz wnuczki. Jest to troskliwa kobieta która uwielbia sie mieszac w różne sprawy. Do kuchni wtargneła troszkę rozkojarzona (No cóż po taki pocałunku Kasia )

-Pani Kisielowa przesyła serdecznie pozdrowienia *Powiedziała zgrabna brunetka do Pani Basi, która własnie próbowała swojej zupy. Uśmiechnely sie do siebie.

-Dziękuję bardzo jak tam przymiarka?, sukienka gotowa? * powiedziała starsza pani z szerokim uśmiechem.

-A tak, tak ładna ładna * powiedziała brunetka bez jaki kolwiek uczuc. * Pani Basiu mam taki problem bo zgubiłam gdzieś mój przenosiny modem do komputera.

-Co..?, modem?

-No taki, taki mały smyk aby dostac się do internetu

-A ten dynsik! * powiedziała Pani Basia w końcu zrozumiejąc o co Kasi chodzi. Dziewczyna uśmiechneła się na słowo ,,Dynsik ''

-No...Dynsik... tak  * zaśmiała się delikatnie.

-nie widziałam * powiedziała starsza pani troszkę zawiedzona że nie może dziewczynie pomoc.

-no właśnie pomyślałam że chyba zostawiłam go u Tomka i Małgosi jak byłam w Warszawie ostatnio

-no to co za problem to zadzwoń do Tomka * powiedziała uśmeichając sie do dziewczyny.

-Ale nie mam numeru * powiedziała Kasia patrząc błagalnie na Panią Basię.

-Zaraz... * powiedziała odkładajac przyprawę i lyżkę na stoł po czym idąc do swojej szafki i szukając swojego telefonu.

-To ja spiszę tak.>? * powiedziała kasia wyciągając swój tel i czekając aż starsza Pani poda.

-o proszę Cię bardzo * powiedziała pokazując jej na wyświetlaczu numer Tomka. * Proszę. * W tej samej chwili zjawił sie nie spodziewany gości. Najstarza córka Pani Basia Maria. Z szerokim uśmiechem na twarzy powiedziała.

-Czesc Mamusi * kobiety spojrzały na siebie. Pani Basia jak tylko zobaczyła swoją córeczkę rozłożyła ręce wysoko przed siebie w geście powitalnym.

-Marysiiaaa!!! * powiedziała radośnie. Marysia podeszła do mamy i mocno sie do siebie przytuliły. Kasia wstała i również przywitała sie z Marysią.

-Czesc Kasiu * powiedziała pierwsza Marysia uśmiechając sie do dziewczyny.

-Czesc * powiedziały jednocześnie całując sie na powitanie w policzek. Kasia zostawiła kobiety same w kuchni po czym wyszła na taras, jeszczeprzez kilka chwil zastanawiała sie czy dobrze robi. W końcu wychodzi za mąż a myśli o chłopaku nie o swoim tylko o tym czarującym Marcinu który oczarował ją. Mimo że udawała niedostepną. Wykreciła numer po czym czekała aż sie odezwie.

-PIP PIP PIP PIP....Już miała odkładac słuchawkę kiedy uslyszała głos Tomka.

-Przepraszam Cię bardzo za to zamieszanie ale wiesz nie wiem może twój kuzyn ten eee? Marcin tak?, może on znalazł ten modem?. Może nie wiem?, odłożył go gdzieś schował?

-po co miałby chowac?, słuchaj wiesz po prostu możesz do niego zadzwonic zapytac.

-Ok, ok tylko będziesz musiał mi dac jego numer telefonu * powiedziała to a jej serce zaczeło bic jeszcze mocniej niz wcześniej.

-no jasne, nie ma sprawy. * Powiedział to a ona delikatnie się uśmiechneła za chwilę będzie miec jego numer.



                                 ***

 Kasia po rozmowie z Tomkiem wróciła do kuchni, tak Pani Basia razem z Marysią dalej rozmawiały o różnych sprawach.  Obie spojrzały się na usmiechniętą Kasię. Nie wiedząc dokładnie jaki jest powód tej radości. Brunetka odrazu przestała się uśmiechac.


-Oj przepraszam bardzo...

-nie przeszkadzasz prosze bardzo * powiedziała Pani Basia wskazując na fotel nie daleko kanapy na której siedziała z córka.

-nie nie Pani Basiu ja dziękuję. Ja przyszłam tylko powiedziec że jadę jeszcze do Warszawy na sekunde.

-Na zakupy o tej porze?, opłaca Ci się? * zdzwiła sie starsza kobieta.

-No nie jest jeszcze tak poźno, pewnie sie wyrobie * powiedziała pewna siebie brunetka.* No to do widzenia czesc ! * powiedziala wracajac w strone drzwi wejściowych. Miała wyjści jednak zdecydowała że sie ubierze inaczej.




                                                                      ***


 - Na prawdę przeszukałem całe auto * powiedział Marcin Chodakowski w knajpie w Warszawie. Tam właśnie zaproponowal spotkanie dziewczynie w chwili kiedy do niego zadzwoniła. Siedzieli i dyskutowali właśnie o modemie to laptopa.  * Jak mi nie wierzysz to możesz sama sprawdzic samochód. Stoi nie daleko * powiedział jakby od nie chcenia.

-No chyba nie bedę miała wyjścia * powiedziała pewna siebie Kasia. Która tylko udawała taka pewną siebie w przy nim. * Nie mam pomysłu gdzie mogła bym to zostawic * powiedziała krecąc łyżeczką w zamówionych lodach * A ty tak rzuciłeś moją torebką że pprawdopodobne że wpadł za siedzenie * powiedziała biorąc łyżkę lodów do ust. Marcin tylko sie przyglodał. Podniecony tym co ona robi łyżeczką i lodami.

-jasne * powiedział patrząc z nią z pożadaniem * Jasne * powtórzył jakby sam nie wiedzial co sie dzieję. * Jesteś cholernie śliczna dziewczyną * powiedział znów zaczynając swój chamski podryw. Ona prychła na te słowa on tylko delikatnie sie uśmiechnał. *Rzadko się zdarza żeby kobieta do mnie zadzwoniła pierwsza, i zaproponowała spotkanie * powiedział mimo że to było kłamstwo za dużo lasek już wyrwał na jedną noc by nie wiedziec jak to sie robi.

-Ale ja nie zaproponowałam spotkania * powiedziała pewna siebie Kasia odładając łyżkę z lodami * Ja po porostu chcę odzyskac swój modem.

-Ah, no jak tak to przepraszam * powiedział a ona znów wzieła solidną porcję lodów do ust.



                                                                         ***

 Tym czasem w Grabinie pojawił sie narzeczony Kasi, Robert. Dziewczyna nie dawała znaku życia od dawna wiec się pojawił w domu Pani Basi i pana Lucjana. Pani Basia właśnie rozwieszała pranie gdy dostrzegła chłopaka. Uśmiechneła się widząc go jednak nie wiedziała że Kasia wplaczę ją w coś takiego.

-Dzień dobry Pani Basiu * powiedzial Robert zsiadajac z motoru.

-Dzień dobry * odpowiedziała mu

-Przepraszam, Kasia jest dziś bardzo zajęta mówiła że pomaga Pani w sprzątaniu * powiedzial a Basia juz wiedziała że Kasika za to zapłaci. * No jadąc po drodzę stwierdziłem że wstąpie na chwilę i ucałuję narzeczoną * powiedział wymuszajac delikatny usmiech na swojej twarzy.

-W sprzątaniu? * powiedziała wesoło do niego * Aaaa... tak tak, tak sie zdzwiła bo to takie tam sprzątanko nie wielkie porządki. A Kasi nie ma pojechała na zakupy * powiedziała zgnając sie po zaslonę by ją powiesic.

-No to trudno, nie mam dziś szczęścia. Ale mam nadzieję że po ślubię będzie miała dla mnie trochę więcej czasu * powiedział nie co zasmucony Robert.

-no mam nadzieję * odpowiedziała mu starsza pani wiedząc juz że Kasia będzie jej się grubo tłumaczyc jak tylko sie pojawi.

-No dobra to lece, służba nie drużba. Do zobaczenia * powiedział odwracajac sie do swojego motoru * Aha.. To prosze ucałowac Kasię odemnie * powiedział po czym odszedł już siadajac na swój motor i ruszając.

-Już ja ją ucałuję * powiedziała na koniec pani Basia zdenerwowana postępowaniem młodej kobiety.




                                                                   ***


 Kasia z Marcinem dalej siedząc w knajpie dziewczyna coraz bardziej sie przed nim otwiera i opowiada o sobie. Natomiast Marcin zastanawia sie goroczkowo jak namówic dziewczyne do pójścia z nim do sypialni.

-oczywiscie dostałam propozycje stałej spółpracy  w kilku redakcjach, ale nie dam sie namowic. Wiesz, mam nie zależności we krwi, sama chce decydowac kiedy i oczym będę pisała. Zero rutyny * w tej samej chwili Marcin znajduję jej dloń i chwyta w swojej. * O to powinien byc mój znak zodiaku strzelec, wolny strzelec. * powiedziała uśmiechając sie delikatnie.

-Masz śliczne dłonie, zgrabne palce ładne paznokcie. Mówiłem Ci już że strasznie  mnie  krecą kobiece  dłonie?. * powiedział lekko zamyślony jednak spoglodajac uwodzicielsko na Kasike.

-Wogule nie słuchasz co mówię * odpowiada nie wzruszona kasia.


- Słucham, Na prawdę słucham. Mówiłaś o tym że jesteś  wolnym strzelcem… tak * powiedzial uśmiechając sie do niej. *Zupełnie jak ja, ja też jestem wolnym strzelcem * powiedział bardzo pewny siebie.  * Tylko trochę w innej dziedzinie.

 - W jakiej?* zapytała zaciekawiony tym faktem brunetka.

 -A to Ci już zdradze jak sie bliżej poznamy.* powiedzial patrząc w jej ciemne oczy.

 - A my nię będziemy się bliżej poznawac. *powiedziała Kasia uśmiechając sie zagadkowo do chłopaka. Ten odzajemnił jej uśmiech myśląc że w koncu zaliczy. *  Już ci mówiłam, że niedługo wychodzę za mąż!* do ich stolika podchodzi kelnerka Kasia odsuwa sie nie co od Marcina spłoszona tym co wlasnie wpyrawia.

-może coś państwu jeszcze podac? * pyta sie spoglodając na nich.

-Tak jak słyszałem że mają tutaj Państwo ponoc dobra czekoladę * mówi młody Chodakowski do mlodej kelnerki ktora również by chętnie zaliczyl gdyby nie towarzystwo Kasi. * 2 raz poproszę

-Nie ja dziekuję, jest bardzo późno spóźnie sie na autobus. * powiedziała Kasia zbierając już swoje rzeczy.

-Ale spokojnie kochanie, ja Cie odwiozę* dziewczyna spojrzała na niego lekko zaintrygowana tymi slowami ,,kochanie '' * dwa razy

-oczywiacie już podaję * powiedziała kelnerka odchodząc od nich.

-Dziekuję * powiedział nawet nie zwracajac juz szczególnej uwagi na dziewczynę. Po krótkiej chwili otrzymują czekoladę. Kasia próbuje jej, brudząc się delikatnie na ustach. Marcin smieje sie dotykajac jej warg palcem po czym oblizując go swoimi ustami.

-prawie tak slodka jak ty * powiedział uśmiechając sie. * No dobra na tej ślicznej dłoni, nie długo znajdzie sie, obrączka tak?

-nie wygupiaj sie * odkłada filiszankę z czekoladą. Nie co nadasana tym że on sobie żartuję z tak waznych spraw.

-Nie wygłupiam się. Mówiłem Ci już że bardzo lubię mężatki.?

-A ja mówiłam Ci już że jesteś bardzo pewny siebie i bardzo bezczelny? * mówi juz poirytowana jego słowami.

-Wiem, a będę jeszcze bardziej * mówi nie co ściszonym i weselszym głosem. * Hmy... To co?, zmieniamy lokal?




                                                                        ***

 Ida do samochodu Marcina. Chłopak otwiera jej samochod a ona na tylnim siedzeniu szuka swojego modemu.

-niezły masz bałagan, mógbyś czasem posprzątac * mówi otwarcie do chłopaka ktory stoi za nia, no i podziwia widoki.

-Zrobię wszystko co mi karzesz * mówi do niej uśmiechając się łobuzersko.





-no nic miałeś rację nie ma śladu po moim modemie * powiedziała a on w tej chwili zamknal drzwi od wozu * Ale za to znalazłam to *

powiedziała wyciągając 5 zł i pokazując mu.

-To na szczeście * mówi patrząc na nią. chwile poźniej przybliża sie do niej i ostatni raz próbuję swoich sił. Musnał jej usta, ale kiedy odrywa widzi że dziewczyna nadal chce jego pocaunków. Wiec znawia calowanie się z nią. Jest miłe i tak pieszczotliwe że oboje odpływają całując sie dobre kilka chwil.







Po chwili całowania się chłopak przechodzi dalej całuje jej szyję.

-Ja chyba zwariowałam * mówi brunetka uśmiechając sie z tego co robi chłopak.

-Po ślubię też sie ze mną umówisz? * mówi do niej przerywając pocałunek. A ona zdaje sobie wkońcu sprawę że nie powinna tego robic. Że to tylko filrciarz i nic innego. Odchodzi od niego jednak ten idzie
za nią by dokonczyc swój romans z tą dziewczyną. Łapię ją za łokiec i spogloda na nia z porządaniem, ona nie co juz zagubiona nie wie czy powinna wiac czy dalej się z nim całowac. Jednak te spoglodanie w jego brązowe dużo oczy nie daje jej zapomniec o tym że ciągle myśli o tym chłopaku. Daje sie porwac w jeszcze jeden pocałunek.  Tym razem oboje całują sie zachładnie i z pasja. Marcin przez moment myśli że może to sie udac. Ona owija ręce wokoł jego szyj i całuje go nadal nie zwracajac uwagi na to co robi.

 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz