poniedziałek, 14 marca 2016

Rozdzial 3 Powiedz prawde....(14.03.2016r.)

Kasia po długim pocałunkuu z Marcinem wraca do Grabiny ciągle myśląc o tym co zrobiła. Teraz wie że nie jest pewna swoich uczuci do Roberta i że Marcin coraz bardziej jej sie podoba. Jednak wie na co stac Marcina i wie dostkonale że po woli sie w nim zakochuję. Wchodząc stopniami na ganek zastaje Panią Basię.

-Padam ze zmeczenia * mówi na przywitanie Pani Basi.

-Kasiu pozwól na chwilę.

-Tak? * pyta bo nie wie co sie działo gdy jej nie było.

-A co nic nie kupiłaś?

-A...no nie jakoś tak sie ułożyło.

-Wiesz co żarty się skonczyły. Przestań juz krecic * Kasia blednie, myśląc że Pani basia juz wszystko wie. Jednak udaje że jest dobrze. * Bo ja Cię nie będe dłużej kryła przed Robertem.

-No ale nie, Pani Basiu ja chciałam zrobic Robertowi niespodziankę... A co to za niespodzianka  bez tajemnicy prawda?. No nie mam za dużo pięniedzy więc pomyślałam że kupiła bym mu jakiś drobiazg z okazji ślubu, no tak na pamiątkę * Jednak Basię nie przekonuję te słowa i wie że Kasia coś kreci.



                                                                        ***

  -Mam bardzo napięty grafik dzisiaj tak... * pff prychnał znowu ona. Czy ona się we mnie zakochała. *  No dobrze, to jak znajdę trochę czasu no to.. napewno się do ciebie odezwę. ok.>?. No to pa, pa Kasiu  * powiedział mając nadzieję że dziewczyna sobie odpuści. Zaczełem poprawiac swój wygląd. W końcu stoję przed drzwiami dziewczyny której sie zakochałem. (Przynajmiej tak mi sie zdaję. ). Podeszłem do drzwi i dzwonie dzwonkiem. 


-o nie nie nie naprawdę wybacz ale nie..

-A aga!! zobacz jak sie wykosztowałem kupiłem zabawkę edukacyjną! dla Izy posłuchaj * naciskam na przycisk misika *Przytul mnie proszę! * Zaczynam się śmiac, będąc dumny z siebie aga jednak tego nie widzi.

-Wow! ,ale Izy nie ma jest na spacerze z Elą* Próbuję zatrzasnąc dzwi Marcinowi. Jednak on sie nie poddaje, po za tym ma więcej siły niż ona. Otwiera drzwi jedną ręką.

-No to trudno poczekam. Bedziemy mogli spokojnie porozmawiac.

-marcin E... A może mógbyś znaleści sobie jakąś dziewczynę? * Aga ma dośc natarczywego chłopaka. * Hmy?, i dałbyś mi wreście spokój?

-No jak sobię znajdę * uśmiecha sie do niej łobuzersko * to będziemy Ciebie razem odwiedzali * prychnał po czym nacisnał znowu misika * ła łas!! przytul mnie proszę.  *Nałożył jej misia na bark po czym sobie po prostu wszedł do środka,  mimo że nie był zaproszony. Wchodz do domu po czym robi sobie i jemu Kawę. Siedzą na tarasie. * Starzy kupili mu 70 metrów bloku no i tam sobie mieszkamy we dwóch. *Wstaje i nalewa jej kawy z wielkm szklanym pojemniku, do ładnej czarnej szklanki. Tak to on określa cały Marcin. * Proszę.... Luksusów nie ma.

-Dziękuję * mówi ruda Pani prokurator spoglodając na swoją filiszankę.

-Ale jest przyjemnie * Nalewa sobie po czym spogloda na dziewczyne. * Swoją drogą nie obraziłbym sie na taki prezencik na nową drogę życia od Mamusi. Rekopesata za spieprzone dziecinstwo * Jego mama była zimną kobieta. Nigdy się nim nie zainteresowała. Wyjechała kiedy był mały zostawiając go z ojcem. Człowiekiem który sam nie potrafił ułożyc sobie życia a co dopiero zając sie dzieckiem.

-Ależ jesteś cyniczny * Młody Chodakowski upija kawę po czym spogloda na dziewczyne.

-A przeszkadza Ci to? * mówi patrząc na nią. Czuję że coraz bardziej w teh kobiecie  sie zakochuję. * Hmy... ? * Odpowiada a ona w tym czasie odpala laptopa i przegloda wpisy. * widze że przejełaś sie tą moją łzawą histroyjka?. Żyleta  ma miękkie serce.

-Czy ja już Ci mówiłam jak działasz mi na nerwy ?* spogloda na chłopaka nie co sceptycznie.

-No chyba nie * mówi po krótkim zastanowieniu się. *To, Tylko hormony. Wiesz jak to sie nazywa? PENES?, syptom  napiecia przed miesiączkowego?, zgadłem?.

-Zastanawiam sie tylko dlaczego Cię jeszcze nie wyprosiłam! * mówi Aga patrząc na niego oczami zabujcy.

-po pierwsze bo jestem przystojny, po drugie sympatyczny a po trzecie wiszę Ci kasę* bierze ze stolika jakiś łakoci. * A ty liczysz że Ci szybko oddam

-A nie?

-Oddam oddam a po czwarte masz do mnie słabości tylko boisz sie do tego przyznac * mówi swoją poetycką wypowiedz zjadając łakoci.

-posłuchaj ! rzeczywiście rozgryzłeś mnie * mówi patrząc na niego jeszcze bardziej wzburzona * Trafiłeś w 10. Ale jeśli nie masz już żadnych trafnych eee obserwacji na ten temat to wybacz ale nie mam czasu. Wiesz mam tutaj budowe. Nie, nie mam nie  nie nie moge. * mówi trochę znerwicowana sytuacją.

-Jakieś problemy w pracy?* Aga prycha a on mówi dalej jakby mu nie przerwano * Aga ja nie rozumiem, dlaczego ty masz do mnie taki dystans. Dlaczego nie możesz ze mną porozmawiac tak... Kumpelsko? * ciągnie dalej swoją wypowiedz, zastanawiając sie co powiedziec dalej. * Nie traktowac mnie dalej jak gówniarza. No spróbuj * mówi spoglodajac na nią z lekkim uśmiechem. A w myślach jak ja mam ja przekonac do siebie? * Co Ci zależy.? * Aga mierzy go wzrokiem, zastanawiając sie co powinna teraz zrobic. Nie jest pewna.


                               ***

  Gdzie indziej w Grabinie. Kasia i Marek idą na spacer. Dziewczyna ciągle jest w chmurach. Nikt niewie co naprawdę sie dzieję a ona sama nie wie jak im to wytłumaczyc. Marek wyciąga ją na spacer by dowiedziec sie co się dzieję. Jednak ona nie chce nic mu powiedziec. W koncu kiedy są już nad jedziorem odzywa się pierwszy.

-Kasia co sie dzieję?! rempa przed ś lubna?* kładzie reke na jej ramieniu i uśmiecha sie. Już wie co ją tak martwi jest nie co spokojniejszy * Nie przejmuj się, staniesz przed ołtarzem i Ci to minie.

-nie minie Marek to nie jest zwykła trema

-mhy... * mówi Marek znawca w końcu ślubów przecież był po jednym.

-Poznałam kogoś * mówi w końcu niska brunetka patrząc na Marka jak na swoje zbawienie. Czy on zrozumie że ta nowa znajomości to coś więcej?.

-Ty chyba żartujesz...?

-nie, ale dopiero teraz rozumiałam  o co ci chodziło kiedy opowiadałeś o tych motylach w brzuchu o tej chemi * mówi jakby nagle dostała skrzydeł. Próbuję sie usmiechnąc bo nagle zdała sobie sprawę że jest zakochana i to nie w swoim narzeczonym tylko w nim w chłopaku przez którego nie śpi po nocach ciągle myślac o nim. * Marek!!!


                                                                 ***

-No i dzisiaj sie okaże czy sąd przywróci Ewie prawo do opieki nad dzieckiem, jeżeli tak, to zabierze Izunie i wrócą do Szczecina tam ma mieszkanie po mamie prace juz sobie znalazła iii, nawet żłobek dla Izy. No a jesli nie to te plany...... No i dlatego Ewa trochę panikuję * powiedziała rudowłsa kobieta bojąc sie przyznac dotego że przyzwczaiła sie już do dziecka.

-Rozumiem * mówi Marcin bawiąc sie łyżką. Zdaje sobie sprawę z tego że jego ukochana boi się. * Czyli dla Ciebie było by najlepiej gdyby obie tutaj zostały?. * Mówi zdając sobie z tego sprawe..?

-Wiesz co moje zdanie nie mam tutaj żadnego znaczenia * mówi mimo że to że on odkrył prawdę boli bardziej.

-no nie przesadzaj * mówi Chodakowski widząc jej minę * Wiesz mi sie wydaje że było by najlepiej gdyby to gdyby Ewa zabrała tą swoją mała i pojechay gdzies w diabły * mówi nie zwarzając na to że rudą kobiete może to za bolec. * No serio!, co z oczu to i z serca. Ty byś miała problem  z głowy , i trochę więcej czasu * spogloda na nia uśmiechajac się *Dla mnie * ona wywraca oczami. Tylko o jednym myśli. * No, zaczelibyśmy chodzic znów na te treningi, albo na ten twój kurs tańca * uśmiechnał sie łobuzerko do niej.

-prosze Cię nie dobijaj mnie.. Nie...

-daj mi skonczyc!, cudów nie obiecuję. Niemowlaka Ci nie zastąpie. * wyprostuje sie i patrzy w dal * Chodzi o to że jak tylko zaczniesz tesknic za dzieciakiem, dzwonisz do mnie wsiadamy w auto i jedzemy do Szczecina * mówi szczerze patrząc na nia i oczekując jej odpowiedz. * Co ty na to? * Ona kiwa głową patrząc na filiżankę kawy.

-no i co?, powinna w dzięczności  teraz Ci sie tak rzuci na szyje?  * mówi patrząc na niego pokreślonymi od kilku nie zauważonych łez oczami.

-Po porstu nie chce byś tutaj siedziała i płakała w poduszkę jak tylko dzieciak wyjdzie. Żadnej wdzięczności nie chce.  No chyba * uśmiecha sie do niej delikatnie * chcesz mi teraz podziekowac. * wychyla się do niej * Tutaj prosze, nie krepuj się * mówi pokazując na swój policzek. Ona spogloda na niego * No?

-Weś sobie misia * odpowiada mu na jego słowa. Zjadając coś na słodko. Chłopak wraca z kawa na swój fotel opiera się i wzdycha delikatnie patrząc na nią.



                                                                       ***

 Kasia tłumacząc w Grabinie Markowi Mostowiakowi jak poznała tego chłopaka że jest  zakochana czeka na jakaś poradę zamiast tego dostaję grą słów.


-No to na co czekasz! lec do Roberta! I porozmawiaj z nim !c* mówi Mostowiak wkurzony już tą sytuacją.

-no przecież on wtedy zerwie ze mną wszystko sie skonczy. Nie chce go stracic! * czy ja wiem do końca czego chce?. Nie ma co zachowuję sie jak zdesperowana dziewczyna.

-No to wolisz go oszukiwac! * patrzą sobie prosto w oczy

-Czesc !!! * mówi Robert patrząc to na Marka to na Kasie i zastanawiając sie o co chodzi tej dwójce * Ale macie miny, jakbyście ducha widzieli. Co sie stalo? * Pyta swojej narzeczonej Robert.

-Nic * odpowaida Kasia jednak martwi sie że Marek może się wygadac.

-Dobrze że jesteś Kasia właśnie chciała z Toba porozmawiac * spogloda na jednego i drugiego mając nadzieje że Kasia powie sama prawdę o której on wcześniej sie dowiedział. * Zostawiam was. * spogloda po praz ostatni na Kasie po czym odchodzi. Kochankowie również na siebie spoglodając. Drobna brunetka zastanawia sie jak mu to powiedziec.

-A o czym? * pyta sie chłopak spoglodając na swoją ukochana

--nie, o niczym Marek żartował tylko * powiedziała starając sie brzmiec wiarygodnie

-No wydawało mi sie że mówił bardzo poważnie * powiedział Robert, zastanawiając sie co ukochana ukrywa. Kasia tylko się uśmiecha do Roberta * To o niego chodzi tak?! , o Marka?

-Co? * kasia jest zaskoczona

-Cholera, ja ja zawsze czułem że ty masz do niego słabośc * dziewczyna odwraca się od ukochanego. Cholera co teraz powinnam powiedziec?

-Nie widzisz?, nie trafiłeś * odpowiada spokojnie zakładajac jedną rekę na drugą. * Co to za głupi pomysł.

-To dlaczego jesteś taka zdenewowana? * juz odgadł że coś przed nim ukrywa, tylko teraz pytanie co?* I dlaczego Marek powiedział że powiniśmy porozmawiac.>? co? * spogloda na niego nie wie jak zacząc tą rozmowę. On nadaje a ona nadal nie wie, nie chce go stracic ale z drugiej strony te pocałunki z Marcinem....

-Bo powiedział mi że... jego zdaniem powiniśmy.. Powinnam darowac sobie w tej chwili szukanie pracy i ty na pewno masz takie same zdanie jak on. Tak opowiadałam mu jak było w pośredniaku licząc że mnie wesprze a on tylko mnie ochrzanił i powiedział że jeśli kosztuje mnie to tyle nerwów, to powinnam sobie darowac szukania pracy narazie * w duchu chciałam oddechnac tyle wymyśliłam w ciągu jednej sekundy. Mój boże dlaczego nie mogę mu po prostu powiedziec prawdy.>?

-No i służnie ja juz Ci to dawno mówiłem no przeciez wystarczy że ja pracuję,  że ja zarabiam i chyba sobie jakoś poradzimy?.

-Ale ja nie zamierzam byc na twoim utrzymaniu * Brunetka jest coraz bardziej wkurzona * Dobra to nie jest, dobry czas i miejsce na rozmowe  * zaczyna ale słyszy dzwonek tel. Sprwdza go w obecnosci Roberta. Uśmiecha sie widząc że napisał do niej Marcin. * Hmy... No niw wierzę słuchaj

-Ale co? * pyta zdziwiony zachowaniem swojej narzeczonej.

-Zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną w sprawie pracy * mówi dziewczyna chowajac szybko tel.

-No ale kto? * mówi zadowolony poprawą humoru.

-No taka duża Warszawska redakcja, Marek miał rację jak sie cierpiliwe poczeka to się uda *Mówi poprawiając swój wygload. O której ja mam rozmowe/?, ble co ja myśle o której mam autobus do Warszawy..?. zdąże sie przebrac..?

-No ale zaprosili Cię ese.>? * pyta zdzwiony?* Mogli przynajmiej zadzwonic.

-Najwyraźnij nie mogli jak widzisz.. E... Słuchaj ja pobiegne może złapę jeszcze Marka i zabiore sie z nim do Warszawy.

-A co z Obiadem u mojej babci? * przypomina sobie w ostatniej chwili, przecież babcia zaprosiła ich na obiad. * No przecież jesteśmy umówieni! , na 2 tak? , no specjalnie po Ciebie przyjechałem!

-Robert przepraszam Cię, ale wytłumaczysz to jakos babci no zrozum to chodzi o pracę, a na obiad możemy pójści do niej w piątek ok.?> * mówi patrząc na niego przepraszajacego on tylko kiwa głową.

-ok no, no to dobra lec pa

-pa * tyle mówia sobie kochankowie do siebie po czym Kasia biegnie do Marka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz